Łeba na wakacje jest dla mnie zbyt tłocznym miastem. Czasem jednak trzeba zobaczyć aby się przekonać. Przyjechali, zobaczyli, uwierzyli 🙂
Przyjechaliśmy tutaj po dwie rzeczy: przejażdżka w morze łodzią hybrydową – atrakcja dla moich chłopców, i atrakcja rodzinna – ruchowe wydmy w Rąbce. Być w Łebie i nie zobaczyć wydm to jak być w Rzymie i nie widzieć papieża 🙂
Z Łeby do Rąbki dojechaliśmy samochodem. Samochód zostawiliśmy na parkingu, skąd dalej można było iść piechotą, pojechać “meleksową ciuchcią”, lub rowerem (swoim lub wypożyczonym). Do pokonania było kilka kilometrów, więc wybraliśmy trzecią opcję, czyli rower, który wypożyczyliśmy tuż obok parkingu.
Przed samymi wydmami zostawiliśmy rowery na specjalnym parkingu, gdzie czekały na drogę powrotną. A my, kto pierwszy na szczycie 🙂
Po powrocie z wydm w okolice parkingu, jeszcze rzut oka na jezioro Łeba i dopiero w drogę.
(2006) (2008)